Tradycyjne podsumowanie na blogu przyjmuję z wielką ulgą. Nareszcie kończy się rok 2022. Jaki był ? Co przyniósł? Gdzie pójdziemy dalej ?
Podsumowanie bloga to już pewnego rodzaju tradycja
Wiele z osób siada teraz do swoistego rodzaju rewizji zysków i strat, podsumowanie wpisane jest w naszą ludzką egzystencję. Coś się kończy, aby zaczęło się coś nowego. Od jakiegoś czasu publikuję na blogu podsumowania roczne. To świetna autorefleksja, zajrzenie w głąb siebie, ale i przyjrzenie się temu, co mi ten rok ofiarował i zabrał.
Roczne podsumowanie to także dobry sposób na sformułowanie planów na przyszłość, wybranie nowej strategii w działaniu, nie wspomnę o pomysłach, jakie się wtedy rodzą.
Blogerskie podsumowanie roku 2022 i co mi się nie udało w minionym roku.
- Nie miałam ochoty na pisanie na blogu
Ten rok zapisuję jako jeden z najtrudniejszych w moim życiu. W czerwcu w wyniku ciężkiej choroby zmarł mój Tata. Wszystko zaczęło się jeszcze w ubiegłym roku, wszystko potoczyło się tak szybko. Nie opisałam na blogu jego walki oraz dzielnego, pełnego łagodności znoszenia cierpienia. Nie wiem, może było to nazbyt osobiste przeżycie, a może wewnętrznie wiedziałam, że takie treści nie powinny się znaleźć na moim blogu.

Cały rok czułam się jakbym stała w rozkroku, bo z jednej strony mój angielski dom, codzienność, obowiązki a z drugiej pomoc mamie, bycie z tatą, kliniki, lotniska. Tak było niemal ponad pół roku. W tym szaleństwie zwyczajnie nie odnajdywałem się w roli blogera, tematy zwyczajnie mi się rozłaziły w rękach. Zresztą statystyki mówią same za siebie. W tym roku napisałam tylko dziewięć postów.

JEŚLI MASZ OCHOTĘ PRZECZYTAĆ JAK WYGLĄDAŁO MOJE LATO 2022
ZAPRASZAM SERDECZNIE !
- Nie odbyła się kolejna edycja wpisów gościnnych
Podsumowanie blogowe powinno dać mi wskazówki, jakich błędów unikać, bo przecież w 2021 również nie pojawiły się posty zaprzyjaźnionych blogerów. Tym razem jednak nie chodziło o samozaparcie, zwyczajnie nie miałam do tego głowy i czasu.
Tutaj mały przerywnik optymistyczny — w nowym roku 2023 odbędzie się III edycja cyklów wpisów gościnnych. Już całkiem niebawem, bo w przyszłym tygodniu zdradzę Wam więcej szczegółów, a pierwszy wpis ukaże się na blogu już w styczniu. Oj, będzie się działo. Obiecuję, że zabiorę Cię w niezwykle ciekawą podróż!
- Nie udało się zrealizować zaplanowanych planów biznesowych
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie napisanie książki, pewne strzępy moich pomysłów zalegają w zeszytach i notesach upchanych na regałach w moim biurze. Pomysł jest, nawet pewnego rodzaju koncepcja na więcej niż jeden produkt. Rok 2022 jednak nie przyniósł mi za grosz satysfakcji w realizacji tych planów. Jeśli w głowie sypie się wszystko to i przez ręce przelatuje tak samo. Coś jest w tym stwierdzeniu, zwyczajnie nie miałam do tego serca i głowy.

Podsumowanie roku 2022 na blogu i jakie rzeczy udało się zrealizować.
Teraz będzie pozytywnie. Kiedy zaczęłam w głowie układać to podsumowanie blogowe roku 2022, uświadomiłam sobie, jak wielką zaletą jest odziedziczony po tacie optymizm. Pomimo smutku i żałoby, niepewności jutra i miliona pytań w głowie, potrafię w nowy rok wejść z nadzieją w głowie. Do pozytywów roku 2022 zaliczę:
- Wielka wartość miłości i przyjaźni
Trudne chwile dały mi szerszy obraz moich relacji z innymi. Nie ma mnie bez nich, nie ma mnie bez Ciebie. To właśnie w tych najtrudniejszych chwilach mogłam liczyć na wielką życzliwość ludzką. Nie wspomnę o wielkiej wartości przyjaźni, która nie boi się odległości, czy upływającego czasu. Co ciekawe to właśnie dzięki mediom społecznościowym doświadczyłam wiele ludzkiej życzliwości. Jak wielka jest wartość słowa, życzliwego uśmiechu. Raz jeszcze dziękuje Ci za Twoją obecność, dobre słowo, ciepłe myśli, jakie ofiarowałeś mi w tym roku.
Czy było to bezpośrednio, w postaci komentarza pod jakimś postem, gdzieś tam na Instagramie lub na Facebooku- bardzo Ci dziękuję.

- Bliskość natury
Natura była w tym roku moim największym przyjacielem. Nie wiem sama, ale mam wrażenie, że cała ta sytuacja wokół jeszcze bardziej przytuliła mnie do świata roślin i zwierząt. A ukojenie przyszło podwójne. Wszystko kwitło jakby podwójnie, nawet pomidory posadzone w taty szklarni dały podwójny plon.




Na blogu pisałam o tym, że lata w tym roku nie było. Nie dla mnie osobiście jakoś tak przeszło obok, niezauważalnie, a jednak przeglądając dziś zdjęcia, widzę, jak piękne było, towarzyszyło mi ukradkiem. Mam tyle pięknych zdjęć roślin i kwiatów z tego roku, że grzechem byłoby nie umieścić je w jakiś osobny folder. Tak oto powstaje kolejny pomysł !
- Dbanie o siebie i najbliższych
Jeszcze w poprzednim roku zaczęłam intensywniej dbać o zdrowie, więcej spacerów, gimnastyka w ciągu dnia. To wszystko pomogło mi wytworzyć swoistą samodyscyplinę, stałam się też przez uważna na potrzeby swojego ciała i ducha. Podsumowanie to idealny moment refleksji, jak bardzo przydał mi się ten wypracowany wcześniej zapas sił.

- Spóźnione wakacje — Maroko
Lato jakoś nie było obecne w moim życiu tego roku, jednak może zwyczajnie przemęczona całą sytuacją potrzebowałam swoistego rodzaju resetu. Okazja nadarzyła się w drugiej połowie jesieni, wtedy właśnie wyjechaliśmy na urlop do Maroka. Trafiłam idealnie, marokańska ziemia pozwoliła mi oderwać się od trapiących mnie wspomnień. Miałam czas na odpoczynek i poukładanie sobie wszystkiego w sercu. Pomału staram się od jakiegoś czasu przenieść moje marokańskie wspomnienia na blogowe strony.





Udział w innych projektach
Pomimo trudności ze zwykłą koncentracją, nie wspomnę o logistyce, udało mi się zaangażować w kilka projektów. Kilka moich wspomnień znajduje się m.in. w najnowszym wydaniu Kalendarza Polki. Moja frustracja i doświadczenie walki o zdrowie taty plus doświadczenia z polską służbą zdrowia opisałam w felietonie WALKA Z SYSTEMEM, jaki ukazał się na portalu Polki na Obczyźnie.

Już po raz trzeci zabieramy Was w całoroczną podróż dookoła świata wraz z Kalendarzem Polki, jedynym w swoim rodzaju plannerem-książką.
Tym razem czeka na Was jeszcze więcej zdjęć i tekstów, których autorkami jesteśmy my – Polki z Klubu Polki na Obczyźnie. Znów opowiadamy o tym, co jest nam najbliższe – o życiu na emigracji oraz pasji do podróżowania i odkrywania świata. O lokalnych ciekawostkach, świętach, wyjątkowych miejscach i smakach, ale także o naszych marzeniach, wspomnieniach i przemyśleniach.
To już ostatni dzwonek żeby kupić Kalendarz Polki – finałowa wyprzedaż z 50% zniżką!
Podsumowanie blogowe w liczbach
Jak co roku podaję na koniec kilka liczb, w tym roku zdecydowanie było słabiej. Mimo to buzia uśmiecha się na te 18 tysięcy odwiedzających. Najbardziej chwytliwe tematy zdecydowanie krążyły w tematyce turystycznej — Agadir oraz szkockie zamki.
Największe grono czytelników odwiedzało mnie gdzieś z okolic Warszawy i południowych okolic Anglii. Czyżby dawni sąsiedzi czytali mojego bloga? Jeśli tak to serdecznie pozdrawiam.
Całkiem na zakończenie podsumowania blogowego 2022
Czas z każdym rokiem płynie szybciej, ale patrząc wstecz na doświadczenia minionego roku, musimy docenić te chwile, które były dobre, bo życie jest krótkie. Może właśnie w myśl tej zasady chcę przyszły rok poświęcić większą uwagę mojemu zdrowiu, ale i wewnętrznemu rozwojowi. Nie mam zamiaru też zaprzestać mniejszych i większych podróży, zamówiłam już sobie sporą liczbę przewodników. Już nie mogę się doczekać lepszej pogody, kiedy wyruszymy na szlak. Nie zapomnę Cię zabrać ze sobą.
Dla mnie poprzedni rok był udany i mam nadzieję, że ten też taki będzie.
Kochana Violu! Życie niesie ze sobą chwile piękne i te, krórych nigdy nie chcielibyśmy przeżywać. Bardzo Ci współczuję z powodu śmierci Twojego taty I rozumiem co przeżywałaś przez cały ten czas. Sama przeżywam chorobę mojego taty I cieszę się każdym dniem, każdą dobrą wiadomością I każdą chwilą, którą daje nam życie!
To ważne, że mimo wszystko potrafisz odnaleźć radość życia.
Życzę Ci spokoju i spełnienia marzeń w Nowym 2023 roku! Niech będzie dla Ciebie dobry I przyniesie ukojenie!
Witaj Wiola! Przeczytałam ten wpis z takim orzeszkiem w gardle. Wiem co czułaś wiem co czujesz, ponieważ ja mojego tatę straciłam zbyt wcześnie, a jego śmierć jest bardzo mocno podejrzana. Wychodził z domu o własnych nogach miał mieć tylko amputowaną stopę i MIAŁ wrócić. Kiedy wychodził z pokoju nawet się nie odwrócił i nikt się z nim nie żegnał, tylko nam powiedział” do zobaczenia za parę dni”.
To co stało się w szpitalu powinno być zgłoszone do prokuratury ,to co ma napisane w karcie zgonu, czy ta cała sepsa do której doprowadzono to osobny temat. Oficjalnie na papierze jest jedno znajome pielęgniarki mówią coś innego. Mój tato zmarł zupełnie niepotrzebnie i była to śmierć co najmniej bezsensowna, a w tym samym szpitalu( którego nienawidzę z kilku powodów) miałam pewną przygodę. Jeśli mogę ją tak nazwać. Zostałam tam przywieziona z powodu podejrzenia o zawał bądź udar była godzina 16:00 po południu zainteresowano się mną dopiero nieprzytomną siedzącą na wózku inwalidzkim zupełnie gdzieś w poczekalni około 3:00 nad ranem,a zorientował się kierowca karetki i poznał mnie , że mnie wiózł. I rozpętało się prawdziwe piekło , ale to też inna historia. Walka z systemem? Szkoda gadać! Dzisiaj chyba trzeba albo wszystko nagrywać, albo wszystkim patrzeć na ręce i dobrze słuchać. Pomijam, że trzeba mieć również oczy dookoła głowy. Każde życie jest cenne i każdy dzień jest podarunkiem i dzisiaj już wiem, że nie pozwoliłabym nikomu, aby odebrać zdrowie i życie komukolwiek na moich oczach. Dlatego dzisiaj zmagając się z problemami zdrowotnymi moich córek, a są one ogromne i czasami jest mi naprawdę bardzo ciężko , bo jestem z tym wszystkim sama, ponieważ zostałyśmy porzucone- ja jako żona teraz już była żona, a moje dzieci jako córki. I drżę kiedy przychodzi kolejna drugocąca diagnoza, kiedy w jednym dziecku gryzą się dwie choroby, kiedy jedna choroba zagraża drugiej bądź ta druga zagraża tej pierwszej. Pomimo wszystko ze wszystkich sił staram się, aby moje dzieci, aby mojej córki miały normalne dzieciństwo. Uwrażliwiamy je na piękno natury oraz wszelkiego stworzenia. Każdy nasz wyjazd wypad gdziekolwiek pomimo, że jest na przykład podyktowany jakąś kontrolą w szpitalu czy diagnostyką ZAWSZE wykorzystuję ten czas na wędrówki. Destynacje wybieram rozważnie ponieważ nie każda z nich nadaje się do chorób, które mają moje dzieci. Dlatego czasem się boję, że zrobię coś źle, chcąc robić coś dobrze. Dziękuję Bogu, że na pierwszy rzut oka moje dzieci, moje córki są wizualnie piękne i szary człowiek tak naprawdę nie dostrzeże ich mankamentów. Ale genetyka to genetyka i są rzeczy które zostaną z nimi do końca życia, i jak to mówi nasz genetyk kochana pani gena nie wydłubiesz, a ja jako mama dostanę jeszcze nie raz kopa w tyłek od życia ponieważ im starsze tym problem staje się poważniejszy. Zaznaczam na szczęście tego nie widać. Matko Ale się rozpisałam! Ale mnie taka właśnie refleksja naszła! Każda upływająca bezsensownie minuta stracona na pierdoły takie wierutne pierdoły to dla kogoś innego minuta walki o życie ktoś tak kiedyś powiedział i do mnie to dotarło i aż mnie zamurowało.
Wiola dziękuję że jesteś, że mogę podróżować z tobą w miejsca których na pewno nigdy nie zobaczę. Może to zabrzmi brutalnie ale nigdzie nie ruszam się bez moich dzieci, ich stan zdrowia nie pozwala mi nawet oddalić się z miejsca zamieszkania w samotności na kilka dni. Dlatego podróżujemy wirtualnie właśnie z Tobą, Może kiedyś uda nam się spotkać. W świecie rzeczywistym, bo tak naprawdę przecież istniejemy!
Kochana Kasiu!! Niezmiernie dziękuję Ci za ten komentarz. Podziwiam Cię, jesteś prawdziwą iskierką i zdecydowanie Bożym darem. To niesamowite, jakich ludzi nam Pan Bóg stawia na drodze, Twoje słowa, takie właściwie świadectwo Twojego życia pozwala mi spojrzeć na moje życie z szerszej perspektywy. To niesamowite co robisz dla swoich córek, Twoja miłość jest Twoją siłą i właśnie ona uzbraja je w prawdziwe oręże na przyszłość. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać i to nie tylko tak wirtualnie, ale w realu. Dużo dobra Kochana dla Was na ten rok.
Super że masz taką cudowną relacje z tatą. Co do braku weny/chęci pisania to chyba każdemu sie zdarza
Chyba chciałaś napisać-“miałaś”? Niestety teraz to już inny wymiar naszej bliskości.
Viola razem z Tobą przeżywałam stratę Twojego tatya rodziców w podeszłym juz wieku i każdego dnia boję się tego najgorszego telefonu. Mamę ma chora i ubolewam nad tym że nie ma mnie przy niej, ale cieszę się też z tego że mimo swojej choroby jest świadoma I jeszcze daje sobie radę i zrobi wszystko koło siebie.
Ktoś by powiedział taka kolejej życia, Lidzie rodzą się i umierają, ale dla nas nigdy nie będzie tego odpowiedniego dnia i godziny…My nigdy nie pogodzimy się ze stratą najbliższych…
Fajnie że drugą połowę roku miałaś lepsza, że udało Ci się wyskoczyć na urlop, oczyścić trochę głowę i naładować baterie 🙂
Violu kochana życzę Ci cudownego Nowego Roku, spełnienia marzeń wiecej usmiechu na twarzy, niesamowitych podróży i wszystkiego co sobie tylko wymarzysz 🙂
Aniu, raz jeszcze bardzo dziękuję Ci za Twoje wsparcie. Dla Ciebie również życzenia wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku :*
Maroko jest i na mojej liście podróży i mam nadzieję, że w tym roku mi się uda tam dotrzeć
Nie zawsze na każdej płaszczyźnie udaje nam się zrealizować wszystko o czym myślimy. Czasem jednak warto odpuścić w jakiejś dziedzinie żeby przypomnieć sobie, że ta druga część też jest ważna. Nie zawsze też udaje się odnaleźć równowagę w tym wszystkim. Jednak tobie jej właśnie życzę w nowym roku.
Bardzo Ci dziękuję, oj tak zdecydowanie rok 2023 będzie mnie bardziej uczył odpuszczać sobie pewne rzeczy.
Piszesz, że nie udało Ci się napisać książki…Może to jeszcze nie ten moment. Warto dać sobie czas i dojrzeć do tego.
Może i tak, jednak bardziej upatruje tutaj zupełnie inne rzeczy na głowie.
Nie znoszę podsumowań, planów i postanowień z okazji nowego roku…Wspominam tylko dobre chwile, bo oglądanie się za siebie i wałkowanie wszystkich wydarzeń mnie nie mobilizuje. Perspektywa wpisów gościnnych bardzo mi się podoba.