Blisko…

 

Kiedy wszyscy odkrywali nieznane kraje, ja nigdy nie miałam dość miejsc niezwykłych w mojej okolicy. Dlatego odważę się powiedzieć, że znam moje rodzinne miasto, Konstancin od podszewki. Niedaleko Warszawy, kiedyś senne miasteczko z ciekawą historią jest pełne bajkowych miejsc i ciekawych historii. 

Kiedyś…

Kiedyś nie jeździło się za granicę na wypoczynek latem tylko na letnisko. Konstancin to właśnie takie przedwojenne miejsce wakacyjnego wypoczynku warszawiaków. Ziemie te należały do hrabiego Skórzewskiego, on zlecił wyznaczenie równych parceli i sprzedaż pod zabudowę pensjonatów lub willi.

Na cześć swojej matki Konstancji, hrabia nazwał letnisko Konstancinem. 

Było to pod koniec XIX wieku. Pensjonaty, domy letniskowe i wille bogatej klasy średniej powstawały na zalesionym terenie, nad rzeką Jeziorką. Niejeden znany architekt projektował wille o pięknie brzmiących nazwach: Natemi, Leliwa, Anna, willa Moja, Gryf, Quo Vadis.

Niejedna budowla ma rys fin de siècle — piękne fasady, rzeźby, wieżyczki czy balkony. Wiele z nich stoi dziś w chaszczach, bo z pięknych ogrodów zostały tylko wspomnienia. Kilkadziesiąt z ponad stu konstancińskich willi odrestaurowano lub odbudowano w oryginalnym kształcie. Sto lat temu warszawiacy na letnisko przybywali bryczką czy wozem a inni automobilami, niektórzy na miesiąc, inni na całe lato.

Konstancin był do tego idealny. Szybko wybudowano kolejkę, którą można było dotrzeć w samo serce letniska, gdzie było kasyno, przystań i plaża (dziś to Park Zdrojowy).

W pobliskiej wsi Jeziorna można było kupić lokalne produkty, kontakt z naturą oraz spotkania z innymi mieszczanami był gwarantowany.

Odkrywanie…

Urodzona w latach siedemdziesiątych chodziłam do przedszkola w takiej pięknej willi o nazwie Izyhali na ulicy Sienkiewicza. Wokół niej, roztaczał się stary ogród w liściastym lasku, w którym bawiliśmy się nieświadomi ciekawej historii naszego miasteczka.

Idąc do domu ze szkoły podstawowej, mijałam między innymi budowle w stylu zakopiańskim — pensjonat Maryla, secesyjnym — willa Anna, modernistyczny dom pisarza Stefana Żeromskiego, willę Zameczek z wieżyczką, w której wyobrażałam sobie bajkową królewnę. 

Kiedy będąc dzieckiem, wchodziłam pierwszy raz do zabytkowej willi, uwielbiałam wyszukiwać różne zakamarki, zabytkowe meble i stiuki na sufitach. Za to mieszkańcy tych pięknych domów, byli poszkodowani, bo mieszkania kwaterunkowe, często miały jedną toaletę na piętrze. 

Dzięki wydeptanym ścieżkom „na skróty” przez willowe ogrody można było całkiem legalnie wracać do domu, na osiedle Grapa. Czteropiętrowe bloki wybudowano w sosnowym lasku w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku, dla pracowników fabryki papieru, konstancińskiej Papierni, gdzie pracował mój tato jako inżynier.

Fabryka ta była najstarszą Papiernią w Polsce, gdzie czerpano papier między innymi do Konstytucji 3 Maja. Dziś możecie dotknąć najstarszych murów królewskiej Papierni, w świetnie zrewitalizowanej najstarszej jej części, odwiedzając Centrum Handlowe Stara Papiernia.

Wspomnieć trzeba także Stocer (niegdyś Stołeczne Centrum Rehabilitacji), dzisiejsze Mazowieckie Centrum Rehabilitacji, gdzie pracowała z kolei moja mama. Obok nowoczesnego głównego gmachu szpitala w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w zabytkowych willach znajdowały się na przykład: blok operacyjny, protezownia, budynki, gdzie odbywano rehabilitację, a także mieszkania dla pracowników. 

W latach pięćdziesiątych, w zabytkowej willi Hugonówka, otwarto kino Fregata a w latach osiemdziesiątych przemianowane na Beata. Dziś jest tam Konstanciński Dom Kultury. Był tam w mojej młodości „Pub pod Diabłami”, gdzie koledzy grali pierwsze koncerty.

Stamtąd jest dosłownie krok do wspomnianych zapomnianych miejsc, gdzie przyjeżdżali na początku dwudziestego wieku letnicy: do plaży i do przystani na rzece Jeziorce i rozlewiskach Jana.

W tej okolicy, gdzie Park Zdrojowy, sto lat temu, przechadzały się eleganckie panie w kapeluszach, w rękawiczkach i z koronkowymi parasolkami. Kwitło życie towarzyskie na letnisku.

 


OPOWIEŚĆ O KONSTANCINIE TO JUŻ TRZECIA MIEJSKA OPOWIEŚĆ NAPISANA PRZEZ MOJEGO GOŚCIA, ZAJRZYJ KONIECZNIE DO POPRZEDNICZKI.

WYBIERZ SIĘ W PODRÓŻ DO LUKSEMBURGU!

Dzisiaj…

 

Kwitnie i dziś kulturalne życie Konstancina. Liczne imprezy kulturalne i koncerty przyciągają w weekendy tłumy lokalsów i warszawiaków.

W Parku do dzisiaj jest pięknie, możecie odpocząć w cieniu wiekowych drzew, pooddychać na tężni solankowej, napić się kawy w parkowych kawiarniach, i zjeść najlepsze gofry na Nizinie Mazowieckiej u Iggi. W tej budce z goframi znajdziecie także wspaniałe lody autorskie! 

Kiedy najlepiej pójść na spacer w poszukiwaniu secesyjnych perełek i zapomnianych historii?

Zimą zobaczycie lepiej wille, niezasłonięte przez drzewa, najlepiej w ciągu tygodnia. Albo w weekendy, kiedy chcecie wstąpić do domu Stefana Żeromskiego, gdzie mieści się muzeum pisarza i jego córki malarki, Moniki Żeromskiej (na rogu ulicy Żeromskiego i Sienkiewicza).

Najwspanialszym celem spacerów po Konstancinie jest jednak moim zdaniem, prywatne Muzeum Szkoły Paryskiej oraz Villa La Fleur ze zbiorem dzieł sztuki Polaków tworzących lub uczących się w XIX wieku w Paryżu.

Kolekcjoner Marek Roefler od wielu lat udostępniał czasowo swoje zbiory, dziś możecie je obejrzeć zarówno w tygodniu, jak i w weekendy.

Polecam uwaga! Tylko do 12 marca 2023 roku wspaniała wystawa Tamary Lempickiej. 

Mój nastoletni czas spędziłam, nie spacerując, ale biegając po miasteczku lub jeżdżąc na rowerze, eksplorowałam moje miasto i okolice. Dorastając, odkrywałam kolejne karty historii, nie tylko je malując w plenerze, także o nich czytając i w końcu te perełki znajdując. 

 

W okolicy…

 

W Oborach, nieopodal Konstancina były działki pracownicze, gdzie moi rodzice mieli kawałek swojej ziemi.

Tam też znalazłam swoje miejsce mocy — wodospad i ścieżkę wzdłuż zalesionej skarpy. Idąc spacerem od tego miejsca, starą aleją (ulica Od Lasu) w stronę Wisły dojdziemy do ukrytego w głębi parku, barokowego pałacu w Oborach.

Prawdopodobnie był zaprojektowany dla rodu Wielkopolskich przez Tylmana z Gameren, a potem rozbudowany pod okiem również słynnego Marconiego.

Miejsce, w którym bywał mieszkający po sąsiedzku w Wilanowie król Jan III Sobieski, obija się bielą malowniczo nad stawami, otulony podmokłą puszczą. Na tyłach pałacu był kiedyś browar i zabudowania gospodarcze.

Niech was nie zdziwi, że łażąc po tych podmokłych lasach, za pałacem odkryłam maleńkie jeziorko! Oczywiście je namalowałam! 


ZAJRZYJ NA INSTAGRAM AUTORKI

AGA JAWORSKA
AGA JAWORSKA

Malarka, pasjonatka sztuki współczesnej i dawnej 

Wpis zagościł na blogu przy okazji III edycji wpisów gościnnych — Miejskie opowieści 2023

O autorze

Od dobrych paru lat mieszkam w Wielkiej Brytanii.
Od najmłodszych lat zawsze gdzieś mnie niosło, prawdziwa powsinoga i nic dziwnego,że wylądowałam za granicą.
Nadal nie umiem usiedzieć spokojnie, kocham naturę, rozmiłowana jestem w urokliwych miasteczkach i pięknych wsiach.
Uwielbiam ciekawe historie i tajemnice zamków czy pałaców.
Na blogu znajdziecie sporo informacji, ciekawostek i oczywiście zdjęć, bo fotografia to wielka pasja moja i męża.
Wybierz się ze mną w podróż po pięknej Wielkiej Brytanii !

MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE

12 komentarzy

  1. Muzeum Szkoły Paryskiej oraz Villa La Fleur ze zbiorem dzieł sztuki Polaków tworzących lub uczących się w XIX wieku w Paryżu z przyjemnością chciałabym zobaczyć na żywo.

  2. Konstancin to wspaniałe miejsce na mapie podwarszawskich miejsc do odwiedzania, relaksowania się i zwiedzania. Moje wspomnienia z dzieciństwa zostały w Konstancinie.

  3. Ja tez kiedyś nie jezdzilam na wkacje zagraniczne. Zwiedziliśmy okoliczne miejsca Mazur, najbardziej lubiliśmy byc w Gierlozy synnej Kwaterze Hitlera i skalismy po jego bunkrach 🙂
    Nie znam tego miejsca, o którym jest mowa ale słyszałam o nim 🙂

    1. Dużo jeździłam po Polsce jak i Ty, to były czasy jak jeszcze nie było mediów społecznościowych a w aparacie miało się tylko 24 klatki na kliszy. I chciało się! Przyznaje, że znam Konstancin bardziej z książek i żałuję, że wcześniej tam nie zawitałam.

  4. I znowu powiedzenie że …. Swego nie znacie… jest ponadczasowe. Polska mimo swej burej i szarej rzeczywistości ma cudne nieoczywiste perełki które warto zobaczyć,

    1. Konstancin bardzo przypomina mi moje rodzinne Szczawno, tylko w nim wiele polskości. Faktycznie fascynujący zakątek, bardzo chciałabym kiedyś wpaść tam z wizytą.

  5. Kocham Konstancin. Tutaj upłynęło moje dzieciństwo. Mieszkam obok. Wspaniale, że napisałaś o Konstancinie taki wspaniały tekst. I bardzo się cieszę, że lubisz to przepiękne miejsce.

Cieszę się, że dzisiaj u mnie zawitałeś. Nie zapomnij zostawić po sobie komentarz. Nie przepadam za natrętami, stąd komentarze podlegają moderacji. Twój ukaże się zaraz po jego zatwierdzeniu

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: