Nowy Orlean to zdecydowanie miasto wyjątkowe. Mówi się nawet, że „możesz żyć w wielu miastach, ale Nowy Orlean to jedyne miasto, które żyje w Tobie”. I trudno się z tym nie zgodzić! Niezwykłe miasto, z bogatą historią i kulturą, okrutnie doświadczone przez Huragan Katrina, a jednocześnie wciąż tętniące życiem, sztuką i zarażające przyjezdnych swym niezwykłym klimatem. Byłam póki co raz, ale przepadłam całkowicie i to właśnie z tego niesamowitego miasta przesyłam Ci dzisiaj trzy pocztówki.

Katedra św. Ludwika i artyści ulicy

Serce Nowego Orleanu stanowi Francuska Dzielnica („the French Quarter”), mająca swoje początki w pierwszej połowie osiemnastego wieku, a serce Francuskiej Dzielnicy stanowi Katedra św. Ludwika. Jest to chyba najbardziej rozpoznawalny budynek miasta, wokół którego skupia się duża część nowoorleańskiego życia. To przy katedrze mieści się w końcu Jackson Square, który niemalże całą dobę tętni życiem i na którym spotkać można całe grupy artystów wszelkiej maści: muzyków, malarzy, mimów, a nawet… wróżki. Jeśli są tu miłośnicy serialu „The Originals”, to z pewnością doskonale wiedzą, o czym tutaj opowiadam!

Katedra Sw. Alberta w Nowym Orleanie

Lokalni wróżbici na ulicach Nowego Orleanu

Uliczni artyści potrafią być niezwykle interesujący. Często wchodzą w niezobowiązujące rozmowy z przechodniami, czasem poradzą turystom gdzie warto pójść, a co można śmiało ominąć. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła para ze zdjęcia poniżej. Widzieliśmy ich każdego dnia, ale za każdym razem w innej części Francuskiej Dzielnicy. Zawsze byli niesamowicie radośni i pięknie grali. W końcu postanowiliśmy do nich zagadać. Jak się okazało, to nie tylko muzycy, ale także prawdziwe obieżyświaty! Zwiedzili mnóstwo państw, a na ich trasie znalazła się również Polska.

Nie tylko atyści ale i prawdziwe obieżyświaty

Voodoo nie takie straszne

Nowy Orlean to swoisty tygiel kulturowy- na przestrzeni kilku wieków swoje wpływy mieli tu Francuzi i Hiszpanie, a do miasta w różnych okolicznościach przybywała ludność z Afryki i Karaibów. Ta niezwykła mieszanka okazała się być w swej różnorodności całkiem spójna i utworzyła bardzo charakterystyczną kulturę kreolską, która rozciągnęła się również na pozostałe części Luizjany. Co ciekawe, a co wynika niejako z bogatych wpływów kulturowych, w Nowym Orleanie bardzo popularne jest voodoo. W mieście znajduje się co najmniej kilka sklepów z akcesoriami związanymi z tą tradycją, odwiedzić można również muzeum voodoo, które w dwóch maleńkich salkach mieści mnóstwo interesujących eksponatów, w tym… obraz Czarnej Madonny, który dzięki polskim legionistom jest bardzo rozpowszechniony na Haiti.

Obraz Czarnej Madonny i eksponaty voodu w Nowym Orleanie

Voodu z Nowego Orleanu

W tym miejscu czuję potrzebę by odczarować Cię nieco, tak jak i ja zostałam odczarowana podczas mojej podróży do Nowego Orleanu. Bo jest trochę tak, że voodoo kojarzy się raczej negatywnie: z rzucaniem klątw i nakłuwaniem szmacianych laleczek. Nie w Nowym Orleanie! Na najstarszym cmentarzu w mieście, nota bene niesamowicie klimatycznym i niezwykłym jak na amerykańskie warunki, bo z ogromnymi mogiłami, a nie płaskimi tabliczkami, znajduje się grobowiec Marie Laveau- słynnej nowoorleańskiej kapłanki voodoo. Zawsze znajduje się przy nim wiele kwiatów i… różnych innych, dziwnych rzeczy. Pewnego dnia spotkałam tam kobietę, która szepcząc niezrozumiałe słowa kreśliła znaki w powietrzu. Postanowiłam zaczekać i porozmawiać z nią chwilę na temat obrzędów voodoo.
Jak się okazało, w mieście panuje przekonanie, że Marie Laveau zza grobu spełnia prośby. Wystarczy pójść nad jej grób i wypowiadając prośby, nakreślać na grobie trzy znaki ‘x’ na każde życzenie. Gdy prośby zostaną spełnione, należy bezzwłocznie wrócić nad grób i ofiarować trzy „cosie” za każdą otrzymaną pomoc- mogą to być trzy kwiaty, trzy monety, trzy koraliki- cokolwiek, byle zgadzała się liczba. Kobieta, z którą rozmawiałam, zostawiła nad grobem całkiem sporo bilonu- chyba więc działa?

Grób Marie Lavau w Nowym Orleanie

Gumbo i Cafe du Monde

Moja krótka opowieść o Nowym Orleanie nie byłaby kompletna, gdybym chociaż nie wspomniała o kuchni, która moim zdaniem jest tutaj najlepsza w kraju! I wynika to w dużej mierze z tygla kulturowego, o którym pisałam wcześniej: tak, jak bogate kulturowo jest społeczeństwo Nowego Orleanu, tak samo bogata jest jego kuchnia, kuchnia cajun. Jest to przede wszystkim kuchnia bardzo esencjonalna, o intensywnym smaku. Rozgrzewająca, ale jednocześnie wcale nie bardzo ciężka. To tu jada się jambalayę, grits z krewetkami, po-boy’e, ostrygi, i słynne nowoorleańskie praliny. Mnie jednak najbardziej do gustu przypadła ichniejsza gęsta zupa, gotowana na skorupiakach i podawana zwykle z ryżem- gumbo. Próbowałam jadać ją w innych miejscach, ale nigdzie nie smakuje tak, jak w Nowym Orleanie!

Gumbo

I jeszcze jedno miejsce-symbol Nowego Orleanu: Cafe du Monde. Kawiarnia ta została otwarta w 1862 roku, działa 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu i zamknięta jest tylko w Boże Narodzenie i podczas huraganów. Co ciekawe, pomimo bardzo okrojonego menu (serwowany jest tam tylko jeden rodzaj pączków: beignets, oraz kawa: zwykła i z mlekiem), miejsce to jest niemal zawsze zatłoczone. Mówi to więcej, niż niejedna recenzja.

8

Zainteresowany Ameryką?

Moje dzisiejsze pocztówki to oczywiście tylko niewielka część tego, co można opowiedzieć o Nowym Orleanie, a i sam Nowy Orlean to tylko niewielki skrawek Stanów Zjednoczonych- kraju bardzo bogatego w piękne krajobrazy, tętniące życiem miasta, interesujących ludzi i zwyczaje tak różne od polskich. Jeśli jesteś zainteresowany Ameryką, zapraszam Cię po więcej opowieści! Linki znajdziesz poniżej. Do zobaczenia!

Pocztówki wysłała – Paulina Grunwald
Blog: Pamiętnik Emigrantki w Chicago
Facebook: Pamiętnik Emigrantki w Chicago
Instagram: @chicagowianka


Tekst powstał w ramach cyklu wpisów gościnnych POCZTÓWKA Z WAKACJI z 2018 roku

Trzy pocztówki z Nowego Orleanu

W tym roku również zapraszam Cię na wakacyjno- letnie czytanie, na horyzoncie bowiem pojawia się nowy cykl pod tytułem „JEDEN DZIEŃ W…”, śledź na bieżąco relacje na social mediach. Od połowy lipca do początku października, czekamy na Ciebie !

 

O autorze

Od dobrych paru lat mieszkam w Wielkiej Brytanii.
Od najmłodszych lat zawsze gdzieś mnie niosło, prawdziwa powsinoga i nic dziwnego,że wylądowałam za granicą.
Nadal nie umiem usiedzieć spokojnie, kocham naturę, rozmiłowana jestem w urokliwych miasteczkach i pięknych wsiach.
Uwielbiam ciekawe historie i tajemnice zamków czy pałaców.
Na blogu znajdziecie sporo informacji, ciekawostek i oczywiście zdjęć, bo fotografia to wielka pasja moja i męża.
Wybierz się ze mną w podróż po pięknej Wielkiej Brytanii !

MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE

19 komentarzy

  1. Spędziłam trochę czasu w Nowym Orleanie i chyba wiem co mają na myśli ludzie, których miasto rozczarowało. Wieczorem Dzielnica Francuska jest kolorowa, pełna przebierańców i grup muzycznych, jeden wielki zachwyt. Nikt nie był nachalny, raczej niespotykanie przyjazne towarzystwo. Ale rano, kiedy pogasły neony i odsłoniły się odrapane kamienice, centrum życia zamienieło się w dość obskurne i zaniedbane uliczki. Bo amerykański standard jest zupełnie inny niż europejski, nikt nie dopieszcza knajpek, brzydkie stoły i krzesła, zwykłe stoliki, często odrapane i pozbawione obrusów i ozdób. Wszystko nadrabiają dekoracjami, ściany się sypią a podłogi przypominają klepisko. a potem znowu nadchodzi wieczór i liczy się tylko atmosfera, muzyka i to jest najważniejsze. Kuchnia jest rzeczywiście lepsza niż gdzie indziej, według mnie warto, chętnie bym tam wróciła, bo nie zobaczyłam nawiedzonych domow i cmentarzy. Miasto jest na pewno niepowtarzalne.

    1. No właśnie dlatego, ze mnie tam jeszcze nie było ciężko mi wyrobić sobie opinie o Nowym Orleanie a zdecydowanie wolę sama się przekonać na własnej skórze, chciałabym w mojej podróży marzeń zobaczyć to miejsce, posłuchać muzyki i wtopić się w tłum wieczorem. Zdecydowanie zgadzam się z Tobą ,ze tam nie jedzie się zwiedzać miasta i podziwiać widoków, tam jedzie się żeby nastawić uszy na słuchanie i wyłapywanie dźwięków muzyki.

  2. Moi znajmomi chcieli tam jeschac ale slyszelismy bardzo duzo zlych opinii na temat tego miasta, ze zycie nicne ludzie sa nachalni i koniec koncow stwierdzilismy ze nie jedziemy

    1. Właśnie przez słuchanie takich opinii możecie żyć tylko stereotypami, Nowy Orlean to miasto ludzi niezłomnych i kochających muzykę, Wasz wybór

  3. Super post i zdjęcia 🙂 Ja chciałbym w przyszłym roku/bądź za dwa zrobić tripa przez wszystkie Ameryki z bazą na Jamajce 😀 Nowy Orlean, Miami, Karaiby i Wenezuela, Kolumbia.

  4. Ostatnio ogladam fotki z wycieczki na insta, Twój wpis jedynie potwierdza mój zachwyt nad tym miastem. Zaczynam sie zastanawiac czy nie planować wycieczki do tego miasta

  5. Nowy Orlean mnie fascynuje, odkąd moja siska wróciła z tego miasta i przywiozła mi magnes z czarnym saksofonistą to mam ochotę się tam teleportować;)

  6. Nowy Orlean niestety znam tylko z różnego rodzaju programów, ale przede wszystkim kojarzy mi się z Mardi Gras i świetnym jedzeniem, a na zdjęciach widać, że mieszkają tam też pozytywnie nastawieni ludzie:)

  7. Nowy Orlean od dawna mnie fascynuje i jest na mojej liście must see podczas kolejnej wyprawy.

  8. Wow 🙂 fantastyczny wpis, uwielbiam takie relacje z pięknymi zdjęciami 🙂

  9. Łał! Nie mam generalnie zbyt wielu zagranicznych marzeń podróżniczych poza kilkoma, z których na pierwszym miejscu się Nowy Orlean. Świetne pocztówki i bardzo fajny pomysł z akcją:)

  10. Występowanie kultury voodoo kusi jak nie wiem – chciałabym się zagłębić w coś, co dotychczas znam jedynie z filmów!

  11. Ciekawy wpis i wspaniałe miejsce. Chciałabym kiedyś tam zawitać!

  12. Piękne zdjęcia i świetna fotorelacja:) Brawo! Aż przez chwilę miałam wrażenie, że podrózuję w czasie:)

    1. Brawo dla Pauliny autorki wpisu 😀fakt naprawdę Internet bardzo skraca nasza drogę podróży

Możliwość komentowania została wyłączona.

%d bloggers like this: