Cześć, jestem Ania, autorka bloga aniversum.fr
Na codzień mieszkam w Strasbourgu, we wschodniej Francji i pracuję jako psycholog we własnej poradni psychologicznej online: Europejski Instytut Samorozwoju (www.instytut.fr). Chociaż moja praca dostarcza mi wiele radości, ja także czasem potrzebuję wakacji. Tym razem wybraliśmy się do miejsca, które leży nieco poza turystycznym szlakiem europejczyków.
Zapraszam was na moje wspomnienie z wakacji.
List z wakacji na Litwie
To miała być podróż do Hiszpanii, żeby w cieniu palm sączyć drinki z parasolką.Potem miała to być podróż nad morze, żeby na dmuchanym jednorożcu kołysać się na chłodnych falach Bałtyku. Ostatecznie była to przygoda na leśnym szlaku. W tym roku przejechaliśmy Litwę.
Tajemnice Litwy
O samej Litwie wiedziałam niewiele – tyle co pamiętałam z naszej burzliwej historii, którą pewnie oni i tak opowiadają inaczej. Kraj ten pojawiał się też w opowieściach moich rodziców, bo i oni, będąc młodym małżeństwem tam właśnie wyruszyli w podróż poślubną. Teraz, 29 lat później ja i mój mąż wybraliśmy się tam świętować naszą pierwszą rocznicę ślubu. Zupełnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, począwszy od komunikacji, po przepisy ruchu drogowego, a skończywszy na krajobrazach i architekturze.
Druskienniki – rajskie miasteczko w lesie
Naszym pierwszym przystankiem były Druskienniki – litewski kurort położony w w Puszczy Orańsko – Druskiennickiej, niedaleko granicy z Polską i Białorusią.
Niezwykłe wrażenie zrobił na mnie Niemen – rzeka, która stała się inspiracją dla wielu twórców. Od kiedy zobaczyłam go osobiście – zrozumiała, dlaczego Czesław Wydrzycki wykorzystał nazwę tej rzeki jako swój pseudonim artystyczny.
Druskienniki mogą pochwalić się jednym z największych aquaparków w Europie. Jego główną atrakcją jest kompleks basenów i łaźni – ogromny budynek, którego bryła nawiązuje do budowli socjalistycznych. Oprócz typowych wodnych atrakcji, naszą uwagę przyciągnął kompleks 20 łaźni – każda wykonana w innym stylu: łaźnie parowe, wodne, suche, aromatyzowane i takie, do których bałam się wejść, żeby nie wyjść ugotowana. Nasze dwie godziny spędziliśmy głównie przesiadając się z jednej sauny do drugiej. Będąc tam koniecznie zatrzymajcie się w basenie muzycznym – to niezwykłe doświadczenie, zanurzyć głowę pod wodą i usłyszeć płynącą skądś melodię.
Spacer po samym miasteczku sprawił, że zapragnęliśmy do razu spakować nasz dobytek i przeprowadzić się na Litwę. Malownicze drewniane domki, których detale sprawiały wrażenie, jakby ktoś wydziergał je na koronce. Na środku miasteczka stoi drewniana, niebieska cerkiew, do której udało mi się dyskretnie zajrzeć. Odjeżdżając, żałowaliśmy, że nasz krótki pobyt już dobiegł końca. Mieliśmy jednak jeszcze inne przygody do przeżycia.
Nieprzebyte litewskie lasy
Okazało się, że Litwa składa się głownie z lasów. Wielkie połacie drzew iglastych zachęcały do wędrówki, bo prawie nie było tam krzaków. Skręciliśmy w leśną drogę i po przejechaniu kilku kilometrów znaleźliśmy się w niewielkiej wiosce. Wszystkie domy zbudowane były z drewna. Za wioską znajdował się niewielki cmentarzyk. Większość pomników zapadła się już całkowicie, najnowszy zaś datowany był na dzień jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Cisza jaka tam panowała była niesamowita. Poza odgłosami naszych kroków w trawie, nie było słychać żadnego innego dźwięku produkowanego przez ludzi. Miałam wrażenie, że znaleźliśmy się na jakiejś innej planecie.
Podczas innego postoju, znaleźliśmy leśny parking z dostępem do jeziora. Tylko my, zapach sosen i przyjemnie chłodna woda. To co najbardziej urzekło mnie na Litwie, to ta cisza. W całym kraju mieszka tylko 3,3 mld ludzi, czyli mniej – więcej tyle, co w samej Warszawie. Nie spodziewałam się, że to będzie miejsce, które dostarczy mi tak głębokiego duchowego wypoczynku.
Pod okiem żelaznego wilka w Wilnie
Naszym kolejnym przystankiem była stolica Litwy – Wilno. Założona w XIV wieku przez księcia Giedymina. Według legendy, Giedymin polował w okolicznych lasach, a kiedy zatrzymał się na odpoczynek, przyśnił mu się wilk w żelaznej zbroi, który zaprowadził go na wzgórze. Książę skonsultować swój sen z lokalnym wieszczem i ten rozszyfrował jego znaczenie: Giedymin musi w danym miejscu założyć swój gród.
Na wspomnienie tej opowieści w Wilnie można obkupić się w różnorakie gadżety opatrzone wilkiem Giedymina, a na placu przed archikatedrą można podziwiać pomnik księcia na koniu, a towarzyszy im właśnie niezwykły wilk w żelaznej zbroi.
Historia Litwy i Polski splata się w wielu miejscach, na przykład: jedna z córek Giedymina została żoną Kazimierza Wielkiego. Wilno zachęca do wędrówek maleńkimi uliczkami starego miasta. Polecam zostawić samochód pod hotelem lub na parkingu, bo naprawdę trudno go potem zaparkować w ścisłym centrum, a odległości są niewielkie.
Z różnych punktów miasta można dostrzec górującą wieżę na wzgórzu Giedymina. Niestety, obecnie trwają tam prace remontowe i średniowieczną budowlę można podziwiać jedynie z daleka.
Miasto kościołów
Co kilka kroków natykaliśmy się na kościół, a ponieważ oboje lubimy wściubiać nos w nieswoje sprawy, do każdego z nich zaglądaliśmy przynajmniej na chwilę. Ze zdziwieniem odnotowałam, że w większości z nich, a było ich mnóstwo (na pewno ponad 10!) odbywały się właśnie msze. Chociaż nie powiedziałabym o sobie, że jestem entuzjastką aktywnego udziału w obrzędach religijnych, moje polskie serce wzruszyło się, kiedy w Ostrej Bramie odbywała się msza po polsku. Stałam, oczarowana tą chwilą, wyobrażając sobie, że jestem Adamem Mickiewiczem.
W Wilnie stałam pod domem Miłosza
Skoro o Mickiewiczu mowa, nie można o nim nie wspomnieć mówiąc o Wilnie. Na jednej z kamienic dostrzegłam tabliczkę w języku polskim, na której było napisane:
Z tego domu
wyjechał w dniu 6 XI (25 X) 1824 r.
zesłany do Rosji
Adam Mickiewicz
opuszczając Wilno na zawsze
Tę tęsknotę Mickiewicza widać potem dobrze w jednym jego z sonetów krymskich: Stepy Akermańskie:
(…) Stójmy! – jak cicho! – słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy – tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła.
W przewodniku wyczytałam, że w Wilnie mieszkał też Czesław Miłosz. Namówiłam więc mojego męża, żebyśmy wybrali się pod ten dom, do którego wprowadziła się rodzina Miłoszów. Spodziewałam się pałacu, a stanęliśmy pod niewielkim, trzypiętrowym, szarym blokiem.
Czyli poeci też byli ludźmi.
Republika Zarzecza
Dzielnica bohemy, która ma swój własny hymn, własną konstytucję, a nawet rząd i prezydenta. Porównałabym to do czegoś, co znam z Polski, ale nie byłam nigdy w takim miejscu. Podobno po latach bycia najbiedniejszą dzielnicą Wilna, jest teraz bardzo popularnym miejscem, które trzeba odwiedzić. Jest tam pełno kawiarenek, knajpek i sklepików.
Spełnij swój cud
Już prawie wyjeżdżaliśmy z Wilna, kiedy przypomniało mi się, że muszę zrobić jeszcze jedną rzecz. W placu przed archikatedrą wmurowano płytkę z napisem „Stebuklas”, czyli cud. Należy się na niej obrócić wokół własnej osi i pomyśleć „życzenie”.
Myślałam, że będę kręcić się sama, a okazało się, że musiałam chwilę odstać w krótkiej kolejce.
Pięć domów i tajemnica pałacu w lesie
Z Wilna mieliśmy kierować się do Połągi, nadbałtyckiego kurortu. Po drodze jednak zboczyliśmy trochę z trasy i zwiedzaliśmy wileńszczyznę, stamtąd bowiem pochodzi rodzina mojego dziadka. We wsi, do której nie prowadzą prawie żadne znaki znaleźliśmy piękny, chociaż popadający w ruinę pałac. O tym, kogo tam spotkałam będziecie mogli niedługo przeczytać na moim blogu: aniversum.fr.
Zapraszam!
Połąga – nie jedźcie tam!
Przewodnik po Litwie o Połądze mówił wyraźnie: nie jedźcie tam, jeśli absolutnie nie musicie. Jeśli możecie, zawracajcie w ostatniej chwili. Tam bowiem dzikie tłumy, szał tabunów i hałas.
Szkoda, że to zdanie w przewodniku doczytałam, kiedy byliśmy już na wysokości Kłajpedy, czyli jakieś 28 km do celu. Nasz hotel schowany był w sosnowym lesie. Las wyłożono soczystozielonym dywanem z mchu. Pachniało igłami. Sam hotel przypominał opuszczony eksperyment rosyjskiego architekta. Nie przypominał ustandaryzowanych zachodnioeuropejskich brył. Na ścianach w głównym budynku zachowano marmury. Był tam nawet basen, nad którym zwisały ogromne lampy, których wspomnienie można znaleźć jedynie w muzeum PRL-u. Tam jednak wisiały i miały się dobrze.
Czyste, piaszczyste plaże tylko dla nas!
Z hotelu bezpośrednie wyjście na plaże wiodło niewielką piaszczystą ścieżką. Chwila wspinaczki po wydmie i nareszcie… moje stęsknione za morzem serce znowu było w domu. Naszym oczom ukazała się rozległa piaszczysta plaża pełna… piasku. Oprócz nas było tu zaledwie kila osób, żadnego parawanu, budki z rybami, frytek, lodów. Tylko piasek, morze i my. Z radości nie wiedziałam czy najpierw mam się rzucać w morską toń czy budować zamek z piasku, a może wykopać Naprawdę Głęboki Dół i zakopać po szyję mojego męża?!
Usiedliśmy podziwiać zachód słońca, a potem nad naszymi głowami pojawiły się gwiazdy. Mało rozpraszających świateł pozwoliło dokładnie zobaczyć Małą i Wielką
Z hotelu bezpośrednie wyjście na plaże wiodło niewielką piaszczystą ścieżką. Chwila wspinaczki po wydmie i nareszcie… moje stęsknione za morzem serce znowu było w domu. Naszym oczom ukazała się rozległa piaszczysta plaża pełna… piasku. Oprócz nas było tu zaledwie kila osób, żadnego parawanu, budki z rybami, frytek, lodów. Tylko piasek, morze i my. Z radości nie wiedziałam czy najpierw mam się rzucać w morską toń czy budować zamek z piasku, a może wykopać Naprawdę Głęboki Dół i zakopać po szyję mojego męża?!”
Niedźwiedzicę a także kilka innych konstelacji widocznych na letnim niebie. Dopiero po chwili wpatrywania się w niebo zauważyliśmy, że mamy towarzystwo. Na plaży oprócz nas pojawił się… mały lisek. Zdawaliśmy się wcale mu nie przeszkadzać w załatwianiu jego bardzo ważnych lisich spraw.
Drugiego dnia, po poranku spędzonym na niemal pustej praży, zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie jest reszta tych tabunów ludzi. Wiedzeni ciekawością wyruszyliśmy do centrum miasteczka i tam znaleźliśmy chyba największe skupisko ludzi na Litwie. Wszyscy byli na deptaku prowadzącym na molo. Byłam przekonana, że gdybyśmy chodzili po tej ulicy wystarczająco długo, spotkalibyśmy swoje przyszłe wcielenia. Na szczęście wytrzymaliśmy tylko 10 minut propozycji pokojów iluzji, domu strachów i kolorowych loterii. Z podkulonymi ogonami wróciliśmy do lasu, żeby cieszyć się morzem.
Podróż dookoła Rosji
W drogę powrotną wyruszyliśmy rano, bo chociaż znajdowaliśmy się jedynie 280 km od domu. Niestety – droga prowadziła przez Obwód Kaliningradzki, a my nie mamy wiz. Wracaliśmy, podziwiając litewskie pustkowia i lasy, marząc, że jeden z tych drewnianych domków kiedyś będzie nasz.
Zupełnie nie spodziewaliśmy się, że Litwa tak nas oczaruje i planujemy przyjechać tutaj jeszcze raz. Tym razem już darujemy sobie Wilno, ale chętnie zostaniemy na dłużej na plaży lub zaszyjemy się w niekończących się lasach.
Tekst powstał w ramach nowego cyklu wpisów gościnnych Z 2018 roku POCZTÓWKA Z WAKACJI
W tym roku również zapraszam Cię na wakacyjno- letnie czytanie, na horyzoncie bowiem pojawia się nowy cykl pod tytułem „JEDEN DZIEŃ W…”, śledź na bieżąco relacje na social mediach. Od połowy lipca do początku października, czekamy na Ciebie !
MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE
[…] Moje lato zamknęłam klamrą kompozycyjną, czyli skoczyłam jeszcze szybko do Warszawy na ślub przyjaciół. Wracam do pracy, marząc już o kolejnych podróżach. Poprzednie lato spędziłam na Litwie i trochę jak Mickiewicz, słyszę głos z Litwy, który mnie woła. Czuję się trochę jego częścią, z powodu pochodzenia. O mojej Litwie możesz przeczytać tutaj i tutaj. […]
[…] O naszej (mojej i Ojca Dzieciom) podróży na Litwę możecie poczytać na blogu Violi: My british journey. Wraz z innymi blogerkami wzięłam udział w projekcie Pocztówka z wakacji. Koniecznie przeczytajcie przed planowaniem kolejnego urlopu, może coś was zainspiruje? […]
Super :)) świat jest piękny 😊 i nie koniecznie tylko „oklepane” kierunki
Mimo wszystko to piękny kraj. Szkoda tylko, że niektórzy Litwini mają taki, a nie inny stosunek do Polaków.
Nie można żyć stereotypami, spotkałam sporo Litwinów mieszkając w UK i wszyscy to byli bardzo fajni ludzie
Litwa jest piękna😍
Super post! Litwa to piękny kraj *_*
Wow jak tam pięknie, fajnie że mogłaś tam spędzić czas 🙂